Rano budzi nas deszczyk.
Jemy pyszne śniadanko i po rozliczeniu się za
nocleg ubieramy nasze kochane (i nieodłączne jak się później okazało)
kombinezony przeciwdeszczowe i ruszamy w dalszą trasę.
Tego dnia mamy w planach dotarcie do Bruck.
Pogoda nie najlepsza, wieje silny wiatr i momentami pada niewielki deszcz. W
związku z tym podróżowanie w takich warunkach nie było przyjemne, niska
temperatura, deszczyk i jazda pod silny wiatr powodowało że motorkami miotało
strasznie a nam było zimno. Dlatego też droga się dłużyła przez częste postoje
(pamiętając jednocześnie aby zadbać o nasze łańcuchy):
Na
szczęście tego dnia nie mieliśmy dużo km do przejechania. Gdy już mieliśmy
wszystkiego dość, nawigacja nakazała zjechać z autostrady i pokierowała nas na
lokalne drogi, którymi mieliśmy dojechać do Bruck. I tu, mimo takiej a nie
innej pogody, nastroje poprawiły nam widoczki:
Po posileniu się i zachwycaniu pierwszymi
alpejskimi widokami ruszamy dalej… Drogi zaczynają kręcić co nas oczywiście
cieszy, ale ciągle dokucza nam deszcz. Deszcz, deszcz, deszcz, który krzyżuje nam plany zwiedzania elektrowni wodnej w Werfen-Pfarrwerfen o mocy 16MW, która jest w pełni zautomatyzowana i
obsługiwana przez centralny punkt kontrolny, z którego nadzorowanych jest
kilkanaście elektrowni wodnych grupy VERBUND AG.
Mimo to do Bruck docieramy zgodnie z planem, gdzie w umówionym miejscu czeka na nas Heike i prowadzi nas do swojego domku. Porozumiewamy się z nia po angielsku (co nam tak średnio idzie, ale dogadujemy się). Heike jest przewodniczką górską i opowiada nam o górach, trasach motocyklowych i rowerowych. Na jutro zapowiada nam piękną pogodę - oby. Opowiada także o domku w którym nas lokuje, który też ma swoją historię.
Mimo to do Bruck docieramy zgodnie z planem, gdzie w umówionym miejscu czeka na nas Heike i prowadzi nas do swojego domku. Porozumiewamy się z nia po angielsku (co nam tak średnio idzie, ale dogadujemy się). Heike jest przewodniczką górską i opowiada nam o górach, trasach motocyklowych i rowerowych. Na jutro zapowiada nam piękną pogodę - oby. Opowiada także o domku w którym nas lokuje, który też ma swoją historię.
Heike kieruje nas do pizzerii gdzie posilamy
się i napajamy lokalnym „bierem”. Kelnerka słysząc polski język zagaduje po
polsku… Okazało się, że zna polski bo miała chłopaka z Polski przez kilka lat,
ale chyba rozstali się w niezgodzie bo ciągle powtarzała, że „polskie chłopaki
niedobre są”.
Posileni, zadowoleni i z nadzieją na ładną
pogodę kolejnego dnia idziemy spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz