poniedziałek, 27 maja 2013

Motowyprawa w Alpy - Dzień 2 – (480 km)



Rano budzi nas deszczyk. 

Jemy pyszne śniadanko i po rozliczeniu się za nocleg ubieramy nasze kochane (i nieodłączne jak się później okazało) kombinezony przeciwdeszczowe i ruszamy w dalszą trasę.
Tego dnia mamy w planach dotarcie do Bruck. Pogoda nie najlepsza, wieje silny wiatr i momentami pada niewielki deszcz. W związku z tym podróżowanie w takich warunkach nie było przyjemne, niska temperatura, deszczyk i jazda pod silny wiatr powodowało że motorkami miotało strasznie a nam było zimno. Dlatego też droga się dłużyła przez częste postoje (pamiętając jednocześnie aby zadbać o nasze łańcuchy):


  Na szczęście tego dnia nie mieliśmy dużo km do przejechania. Gdy już mieliśmy wszystkiego dość, nawigacja nakazała zjechać z autostrady i pokierowała nas na lokalne drogi, którymi mieliśmy dojechać do Bruck. I tu, mimo takiej a nie innej pogody, nastroje poprawiły nam widoczki:



  


  Po posileniu się i zachwycaniu pierwszymi alpejskimi widokami ruszamy dalej… Drogi zaczynają kręcić co nas oczywiście cieszy, ale ciągle dokucza nam deszcz. Deszcz, deszcz, deszcz, który krzyżuje nam plany zwiedzania elektrowni wodnej w Werfen-Pfarrwerfen o mocy 16MW, która jest w pełni zautomatyzowana i obsługiwana przez centralny punkt kontrolny, z którego nadzorowanych jest kilkanaście elektrowni wodnych grupy VERBUND AG.
 Mimo to do Bruck docieramy zgodnie z planem, gdzie w umówionym miejscu czeka na nas Heike i prowadzi nas do swojego domku. Porozumiewamy się z nia po angielsku (co nam tak średnio idzie, ale dogadujemy się). Heike jest przewodniczką górską i opowiada nam o górach, trasach motocyklowych i rowerowych. Na jutro zapowiada nam piękną pogodę - oby. Opowiada także o domku w którym nas lokuje, który też ma swoją historię.
 


Heike kieruje nas do pizzerii gdzie posilamy się i napajamy lokalnym „bierem”. Kelnerka słysząc polski język zagaduje po polsku… Okazało się, że zna polski bo miała chłopaka z Polski przez kilka lat, ale chyba rozstali się w niezgodzie bo ciągle powtarzała, że „polskie chłopaki niedobre są”.
Posileni, zadowoleni i z nadzieją na ładną pogodę kolejnego dnia idziemy spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz