piątek, 31 maja 2013

Motowyprawa w Alpy - Dzień 6 (576 km)



Wstajemy rano. Dziś niestety suchy prowiant na śniadanie. Pakujemy motocykle i ruszamy w kierunku Polski. W planach mamy zamiar dojechać do Czech, do Mikulova i poszukać jakiegoś noclegu. Zdajemy sobie sprawę że to ok. 800 km. Może się uda. Po drodze zajeżdżamy do „warzywniaka” po zapasy włoskiego wina i w drogę.

Niestety, tylko ruszyliśmy dopada nas niejedna ulewa. Deszcz pada tak mocno że momentami nie da się jechać. Prędkość średnia nie zachwyca – mimo, że jedziemy ciągle autostradami. Jesteśmy coraz bardziej przemoczeni. Nasze ukochane kombinezony gdzieniegdzie puszczają trochę wody. Najgorzej jest z butami – ochraniacze nie wytrzymują i w butach zaczyna chlupać woda. W Austrii na jednym z parkingów się poddajemy – nie damy rady dojechać do Czech.  Na szczęście nie poddają się nasze humory






Z pomocą kolegi Leszka, który wyszukał nam lokum w okolicy docieramy do Wulkaprodersdorf, pod Wiedniem, gdzie Polka prowadzi pensjonacik http://kolowiednia.spanie.pl/

Mokrzy, zziębnięci i głodni docieramy do niego. Z racji że za ciepło nie było właściciele odpalili dla nas kocioł, żeby podgrzać pokoje. Super, będziemy mogli wysuszyć nasze przemoknięte ciuchy. Zlało nas tak, że nie wytrzymywały interkomy, a mimo pokrowca na tankbagu zmoczyło mi aparat i tak wyglądało ostatnie zdjęcie z mojego aparatu:

Po kolacji w pobliskim barze wróciliśmy do naszego lokum gdzie planowaliśmy kolejny etap drogi do PL i rozmawialiśmy do późna z właścicielką panią Mariolą i jej siostrą o podróżach. Przydały się zapasy zakupione rano we Włoszech, po których zaprzyjaźnione Polki wesoło się rozśpiewały. Kolejny dzień późno poszliśmy spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz